Historia klasztoru i kościoła

Początki Zakonu

Zakon Braci Bosych Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel jako nowa rodzina zakonna zrodził się w drugiej połowie XVI w. w Kastylii, w wyniku reformy w łonie Zakonu Karmelitańskiego, który swoimi korzeniami sięga przełomu XII i XIII w. U początków nowego zakonu stanęły dwie wybitne osobowości – św. Teresa od Jezusa (1515-1582) i św. Jan od Krzyża (1542-1591), doktorzy Kościoła, mistycy i wielcy mistrzowie życia duchowego. Formalne zatwierdzenie zakonu nastąpiło w roku 1593. Siedem lat później nowo powstały Zakon Karmelitów Bosych wskutek wewnętrznych sporów o kształt Reformy Terezjańskiej podzielił się na dwie kongregacje, które w praktyce funkcjonowały jako dwa odrębne zakony o tej samej nazwie, wspólnym początku, lecz odmiennym stylu życia. Kongregację Hiszpańską pw. św. Józefa charakteryzował duch eremityzmu i zamknięcia na zewnętrzną działalność apostolską. Kongregacja Włoska pw. św. Eliasza, nie negując ważnego dla każdego karmelity elementu samotności i pokuty, uznała za swoją, jako głęboko wpisaną w charyzmat terezjański, działalność apostolską i misyjną. Na ziemie polskie u początku wieku XVII przybyli karmelici bosi wywodzący się z Kongregacji Włoskiej.

Pierwsza wizyta w Lublinie

Rok 2010 znaczony jest czterechsetną rocznicą osiedlenia się karmelitów bosych w Lublinie. To prawda, ale należy pamiętać, iż duchowi synowie św. Teresy od Jezusa pojawili się w królewskim mieście nad Bystrzycą, która wówczas stanowiła bardzo charakterystyczny element krajobrazu miasta, już znacznie wcześniej, bo w roku 1605. Co ich sprowadziło do Lublina? Otóż w roku 1604 papież Klemens VIII zlecił włoskim karmelitom ważną misję udania się do Persji, na dwór szacha Abbasa I Wielkiego, który oczekiwał od Stolicy Apostolskiej i państw europejskich pomocy w wojnie z Turcją. Władca perski w zamian za wsparcie polityczne i militarne, pozwolił na założenie w swoim państwie misji katolickiej. Papież na misjonarzy, a zarazem swoich przedstawicieli w dalekim kraju, wybrał karmelitów, którzy do Persji postanowili udać się drogą lądową przez Niemcy, Polskę i Rosję. W ten sposób 25 sierpnia 1604 r. czteroosobowa grupa, w skład której weszli – o. Paweł Szymon (od Jezusa i Maryi) Rivarola, Włoch, o. Jan Tadeusz (od św. Elizeusza) Roldán, Hiszpan, o. Wincenty (od św. Franciszka) Gambart, także Hiszpan oraz br. Jan (od Wniebowzięcia NMP) Angeli, Włoch – przybyli do Krakowa. Podróż do Persji znacznie się jednak pokomplikowała. Początkowo żadnych nadziei nie można było żywić w bezpiecznym przejeździe przez Rosję, ogarniętą wojną domową (słynna „Wielka Smuta”). Karmelici musieli pozostać półtora roku w Polsce. Czas ten jednak nie był stracony. Surowość życia, gorliwość w modlitwie, zapał apostolski, umiłowanie Kościoła i szczególna cześć dla Bożej Rodzicielki wzbudzały powszechne uznanie w oczach możnowładców, szlachty, duchowieństwa i prostego ludu. Sam król Zygmunt III zapragnął fundacji klasztorów karmelitów bosych w granicach swojego Królestwa. Tymczasem i sami karmelici wędrując po różnych miastach polskich i szukając sposobów na uskutecznienie dalszej podróży, poznawali nowy dla nich i jakże różny w porównaniu do słonecznej Italii kraj. Na szlaku karmelitańskich wędrówek znalazł się także Lublin. Karmelici spędzili tu kilka tygodni w październiku i listopadzie 1605 r., gdy oczekiwali na papieskie poselstwo, udające się do nowego cara rosyjskiego Dymitra Samozwańca. Zakonnicy mieli tym razem uzasadnioną nadzieję, iż z papieskim orszakiem bezpiecznie przemierzą ziemie ruskie. Tak też się stało. Po dwóch latach podróży karmelici w końcu dotarli do Persji.

Powróćmy jednak do roku 1605 i pierwszych odwiedzin karmelitów bosych w Lublinie. Jakie miasto ujrzeli duchowi synowie św. Teresy od Jezusa? Ujrzeli niewątpliwie bogaty ośrodek miejski tętniący życiem politycznym, gospodarczym i kulturalnym. Politycznie królewskie miasto Lublin od roku 1474 był siedzibą województwa lubelskiego. W nim niejednokrotnie zbierały się sejmy, z których ten z roku 1569 (Unia Lubelska) złotymi zgłoskami zapisał się w historii europejskiej. W roku 1578 Stefan Batory, oprócz Piotrkowa, ustanowił tutaj Trybunał Koronny, czyli najwyższą instancję sądową dla szlachty, która odtąd tłumnie zjeżdżała do nadbystrzyckiego grodu. Gród ten zresztą od dawna już słynął jako największe centrum handlowe Rzeczypospolitej i Europy Środkowo-Wschodniej. Na czterech corocznych i trwających nawet po kilkanaście dni jarmarkach ściągali do miasta kupcy z całego ówczesnego świata. Rozkwitało także w pełni życie kulturalne.

Niestety, pod względem sytuacji religijnej w mieście nie działo się najlepiej. Lublin bowiem jako ważny ośrodek handlu i związanego z tym przepływu myśli i poglądów bardzo wcześnie znalazł się na mapie miejsc, w których podniósł się głos krytyki wobec Kościoła katolickiego, jego hierarchii, dogmatów wiary, sprawowanego kultu Bożego, praktyk religijnych. Już w drugiej połowie XVI w. miasto stało się bardzo prężnym ośrodkiem polskiego protestantyzmu. Stąd wywodził się prekursor polskiej reformacji Biernat z Lublina. Nie brakowało w nim luteranów, kalwinów a nade wszystko rodzimych odstępców od wiary arian – zwanych także braćmi polskimi. W mieście powstawały coraz to nowe miejsca innowierczego kultu – zbory. Nie bez wpływu na ówczesną sytuację religijną miał duchowo-moralny kryzys, który dotknął katolickie duchowieństwo, w tym również lubelskie zakony. Potrzeba było nowego tchnienia ducha apostolskiej gorliwości i osobistego świadectwa świętości życia. Na polu walki o katolickie odrodzenie miasta od lat 80. XVI w. mężnie stanęli jezuici, których karmelici poznali w roku 1605 i którzy stali się największymi zwolennikami ich osiedlenia się w Lublinie i najwierniejszymi sprzymierzeńcami w godzinach próby. Pierwszy krótki pobyt zakonników karmelitańskich w grodzie nad Bystrzycą zaowocował dwiema rzeczami: poznaniem sytuacji religijnej miasta, w tym potężnego zagrożenia ze strony protestantyzmu oraz zadzierzgnięciem więzów przyjaźni z wpływowym Zakonem św. Ignacego z Loyoli.

Fundacja oczyszczona w tyglu doświadczeń

Na fundację w Lublinie potrzeba było poczekać jeszcze pięć lat. W 1605 r. karmelici bosi założyli pierwszy klasztor pw. Niepokalanego Poczęcia w Krakowie, w którym ustanowiono nowicjat. W krótkim czasie konwent krakowski wypełnił się młodymi zakonnikami, którym należało stworzyć odpowiednie warunku do studiów i przygotowania do kapłaństwa. Poczęto więc myśleć o drugim klasztorze. Pierwszej okazji do założenia nowego konwentu przysporzył ks. Jan Czerski z Kazimierza nad Wisłą, który w 1609 r. w klasztorze krakowskim odprawiał kilkudniowe rekolekcje duchowe. Ujęty surowością i ewangeliczną prostotą życia karmelitów ks. Czerski zaprosił zakonników do Kazimierza. Udało się mu wkrótce przekonać radę miejską do zaoferowania karmelitom placu pod budowę klasztoru. Obiecano także pomoc finansową. W październiku 1609 r. do miasta nad Wisłą przybyli o. Maciej (od św. Franciszka) Mendoza, z pochodzenia Hiszpan, pełniący wówczas funkcję przeora w Krakowie i o. Andrzej (od Jezusa) Brzechwa, pierwszy Polak karmelita. Ojcowie po kilku dniach pobytu doszli do wniosku, iż Kazimierz nie jest dobrym miejscem na fundację. Nie widziano w nim możliwości utrzymania się zakonu żyjącego z jałmużny. Budzi się jednak pewna wątpliwość.

Czy Kazimierz na początku XVII w. był rzeczywiście tak ubogi? Wydaje się, że nie. Wręcz odwrotnie! Jako miasto położone nad Wisłą był ważnym punktem w handlu zbożem. Miasto osiągnęło wówczas szczyt swojego rozwoju. Większość zabytków podziwianych do dziś w tym urokliwym zakątku Lubelszczyzny pochodzi z przełomu XVI i XVII w. Dlaczego więc o. Maciej i o. Andrzej zrezygnowali z łatwej do przeprowadzenia fundacji kazimierskiej? Obaj sięgnęli wzrokiem dalej, poza urocze nadwiślańskie miasteczko, gdzie mogli wieść życie spokojne i w pełni oddane kontemplacji. Ujrzeli miejsce, do którego wzywała ich miłość do Kościoła, troska o Jego duchową i moralną odnowę. Pragnęli, aby karmelici stanęli na pierwszej linii walki o odrodzenie Kościoła katolickiego w Lublinie.

Pospiesznie więc z Kazimierza podążyli dwaj karmelici do miasta nad Bystrzycą. Tutaj zatrzymali się u gościnnych jezuitów i z ich pomocą rozpoczęli badanie gruntu pod nową fundację. Wkrótce znaleźli odpowiednie miejsce – pochodzący z początków XV w. kościół pw. Ducha Świętego. Świątynia ta miała bardzo korzystne położenie przy głównej bramie miejskiej i… przy najważniejszym i największym centrum handlowym miasta rozciągającym się od Bramy Krakowskiej po kościół jezuitów (obecna archikatedra). Bliskość ogromnego targowiska zapewniała stały przypływ jałmużny dla karmelitańskich mendykantów i pozwalała ze spokojem myśleć o utrzymaniu, ale nie dawała gwarancji ciszy i spokoju tak bardzo potrzebnego dla karmelitańskiego modlitewnego stylu życia. Karmelici chcieli ufundować swój klasztor niejako pośrodku zburzonego morza. Miało to jednak swój głęboki sens. To tu gromadziły się tłumy, to tu wymieniano myśli i poglądy, to tu spotykały się wszystkie stany, tu tętniło życie miasta. Dobrze wiedzieli o tym różnowiercy, którzy w okolicach Bramy Krakowskiej założyli kilka zborów. Karmelici pragnęli podjąć wyzwanie walki o „rząd dusz” – o moralne i duchowe odrodzenie Kościoła. Nie przygotowywali do tego żadnego innego oręża, jak tylko: modlitwę, osobisty i wspólnotowy przykład życia zgodnego z Ewangelią, piękno liturgii, mądrość głoszonego słowa Bożego i otwartość na rzetelny teologiczny dialog.


Realizacja planów fundacyjnych okazała się jednak niełatwa. Kościół pw. Ducha Świętego przynależał do prepozytury szpitalnej. Obok niego znajdował się szpital. Patronat nad kościołem i szpitalem sprawowała rada miejska. Jednak bogato uposażony wcześniej kompleks uległ poważnym zaniedbaniom i niektórym wydawało się, iż osadzenie w kościele jakiegoś zakonu uratuje przynajmniej zabudowania sakralne przed dalszym zniszczeniem. Główne rozmowy karmelici przeprowadzili z rajcą miejskim, człowiekiem wielce zasłużonym dla Lublina – Stanisławem Lichańskim, pełniącym wówczas nadzór nad szpitalem jako jego prowizor. Lichański początkowo mocno opierał się propozycjom karmelitów. W pewnym momencie o. Maciej od św. Franciszka wręczył mu biografię św. Teresy dwa lata wcześniej wydaną po polsku. Po jej lekturze rajca miejski zmienił radykalnie zdanie i odtąd stał się gorącym zwolennikiem osiedlenia się karmelitów przy kościele świętoduskim, zyskując sobie nawet miano fundatora klasztoru (po swojej śmierci w 1620 r. spoczął w podziemiach karmelitańskiego kościoła). Dzięki jego wydatnej pomocy rozmowy o fundacji zakończyły się pomyślnie dla karmelitów. Zgodził się na nią także prepozyt szpitala – ks. Stanisław Bietkowicz.

Po otrzymaniu koniecznych pozwoleń ze strony biskupa krakowskiego bp. Piotra Tylickiego, jak i wyższych władz zakonnych dnia 29 kwietnia 1610 r. o godz. 13.00 dokonała się fundacja karmelitów bosych w Lublinie przy kościele pw. Ducha Świętego. Rajcy miejscy uroczyście podpisali akt fundacyjny. Czynności prawne zostały następnie dopełnione w kościele, do którego udali się wszyscy zgromadzeni. Tam przed głównym ołtarzem, po stosownej modlitwie do Ducha Świętego, dokonało się oficjalne przekazanie praw do kościoła i wymienionych w umowie budynków szpitalnych o. Maciejowi Mendozie. Podstawowym warunkiem fundacji było jednak pozostawienie prepozytowi szpitala jednej z kaplic kościoła do swojej dyspozycji. W niedalekiej przyszłości doprowadziło to do poważnych sporów.

Na niedzielę 2 maja zaplanowano uroczystości liturgiczne. Rozpoczęły się one procesją z kolegium jezuickiego do kościoła pw. Ducha Św. Nie zabrakło jednak przykrego incydentu. Po dojściu do drzwi kościoła okazało się, że pozostawały one zamknięte a przed nimi przełożony bernardynów, powołując się na bullę Klemensa VIII Quoniam ad institutam, dowodził bezprawności karmelitańskiej fundacji. Istotnie, przywołany dokument papieski wydany 22 lipca 1603 r. określał zasady fundowania nowych klasztorów mendykanckich. Założenie klasztoru wymagało zgody innych wspólnot zakonów żebrzących. W praktyce chodziło o niełamanie pomiędzy domami zakonnymi zasady odległości trzystu starowłoskich kannien, która wynosiła od 600 do 900 m. Odległość pomiędzy kościołem Ducha Św. a najblizszą świątynią bernardyńską wynosiła niecałe 100 m. Protest mendykantów lubelskich w oparciu o orzeczenie Klemensa VIII był zatem w pełni uzasadniony.

Odpowiedzią jednak karmelitów na podniesione zastrzeżenia było odwołanie się do dyspensy udzielonej im przez Pawła V w bulli Ad Ecclesiae militantis. Papież na mocy specjalnego przywileju jako jedyną zasadę fundacji klasztoru karmelitańskiego ustanawiał trydencki kanon o zgodzie miejscowego biskupa. Protestujący zakonnicy (bernardyni i dominikanie), wobec argumentów karmelitów, musieli ustąpić i oddać klucze do kościoła, nie zakłócając tym samym dalszego przebiegu ceremonii. Zgromadzeni odśpiewali zatem dziękczynne Te Deum, a następnie uczestniczyli w pierwszej sprawowanej przez karmelitów mszy, w czasie której kazanie na cześć Zakonu Karmelitańskiego wygłosił jeden z jezuitów.

Po dokonanej fundacji karmelici postarali się o jej szerokie potwierdzenie. Dnia 10 lipca 1610 r. fundacja otrzymała zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej, a 22 lipca w obozie pod Smoleńskiem potwierdził ją król Zygmunt III Waza. Okazało się wkrótce, jak bardzo potrzebne były te zabiegi. Przede wszystkim niepogodzeni z faktem obecności nowego zakonu pozostali lubelscy mendykanci. Wkrótce po dopełnieniu formalności fundacyjnych o. Mendoza, opuścił Lublin i udał się do Krakowa, by tam zabiegać o zwiększenie obsady personalnej dla nowej placówki. Po jego wyjeździe bernardyni i dominikanie rozpoczęli akcję szkalującą pozostałego na miejscu o. Brzechwę. Oskarżano karmelitów o fingowanie świętości celem wyłudzania jałmużny od wiernych. Naśmiewano się także z początków zakonu, uznając, iż nic dobrego nie może zrodzić się z dzieła, które zainicjowała kobieta, czyli św. Teresa z Awili. Sytuacja uspokoiła się po powrocie o. Macieja z Krakowa. Stan taki nie trwał jednak zbyt długo.

Dnia 4 sierpnia przybył do Lublina o. Fabian (od św. Jakuba) Maggesti, mianowany pierwszym przełożonym klasztoru lubelskiego. Wkrótce po tym miasto opuścili ojcowie fundatorzy – o. Mendoza i o. Brzechwa. Nowy przełożony postanowił zagospodarować przydzielony karmelitom teren, dlatego też rozpoczął ogradzanie klasztornego ogrodu. Miało to na celu uniemożliwienie dostępu świeckim do posiadłości karmelitańskiej oraz swobodnego przez nią przechodzenia (jak się okazało był to skrót do karczmy). Decyzje zakonników wywołały gwałtowne sprzeciwy mieszkańców oraz rajców miejskich, którzy przychodząc pod klasztor, nie szczędzili zakonnikom obelg.

Jeszcze jeden ruch ze strony karmelitów spowodował natężenie sporu. O. Fabian doprowadził do klasztoru wodę z podmiejskiej cysterny. Uczynił to jednak za wcześniejszym pozwoleniem rady miasta. Miało to utrudnić dostęp do wody mieszkańcom szpitala. Posunięcia te wzbudziły na nowo protesty zarówno prepozyta jak i rajców miejskich oraz zwykłych mieszkańców Lublina. Nie bez winy byli tutaj, podburzający społeczność miejską przeciwko karmelitom zakonnicy lubelscy za wyjątkiem jezuitów. Dowodzono, że fundacja stała się ze szkodą dla chorych i biednych, a przeniesienie ich do bardziej ciasnych pomieszczeń spowodowało śmierć kilku z nich. W mieście zaczęto jednak powtarzać nieprzyjazny karmelitom slogan: „Pięciu bosych stu nagich przepędziło”. Rada miejska poczęła żałować wydanej wcześniej zgody na osiedlenie się karmelitów w dobrach świętoduskich, a sami karmelici bardzo poważnie rozważali możliwość opuszczenia miasta. Przeciwnicy lubelskich karmelitów wnieśli skargę do biskupa krakowskiego, który powołał specjalną komisję do zbadania sprawy. Atak na karmelitów był tak silny, iż komisarze radzili im przeniesienie się w inne miejsce lub opuszczenie miasta. Co gorsze, rada miejska wyparła się swojego udziału w fundacji. Na szczęście karmelitom udało się pozyskać przychylność biskupa krakowskiego, który jeszcze raz zatwierdził fundację i tym samym uchronił karmelitów przed wyrzuceniem z Lublina. Tym samym jeden z najpoważniejszych konfliktów został zakończony, a na jego pozytywny dla karmelitów wynik wpłynęła także zmiana na urzędzie przełożonego dokonana w kwietniu 1611 r. Do Lublina powrócił o. Maciej od św. Franciszka, który potrafił załagodzić trwające spory i na nowo zjednać dla karmelitów przychylność rajców oraz mieszczan lubelskich.


Kolegium filozoficzno-teologiczne

Powrót do Lublina o. Mendozy, fundatora lubelskiego Karmelu, otworzył nowy rozdział w dziejach młodego klasztoru. W roku 1611 w Lublinie zostało ustanowione studium filozoficzno-teologiczne (studium domesticum) dla karmelitańskich kleryków. Pierwsza inauguracja roku akademickiego miała miejsce 15 października 1611 r. Rolę domu studiów klasztor pełnił niemal nieprzerwanie aż do kasaty w 1864 r. Na przestrzeni ponad 250 lat zmieniały się formy kształcenia. I tak np. w wieku XIX kleryków częstokroć posyłano na wykłady do lubelskiego seminarium diecezjalnego. Studia seminaryjne w klasztorze ustanowiono ponownie w latach 90. XX w. Na katedrze lubelskiego seminarium stawali w XVII w. najsłynniejsi karmelitańscy profesorowie filozofii i teologii. Spośród nich przywołać należy postać o. Andrzeja (od Jezusa) Kochanowskiego, autora najbardziej znanego w polskim środowisku naukowym podręcznika filozofii epoki nowożytnej. Dzieło nosiło tytuł: Metaphysica iuxta genuinam divi Thomae Aquinatis mentem (1679). Ponadto wykładali tutaj znani karmelitańscy mistrzowie życia duchowego: o. Mikołaj (od Jezusa i Maryi) Opacki, o. Hieronim (od św. Jacka) Cyrus, o. Bonawentura (od św. Stanisława) Frezer i wielu innych.

Prawidłowa działalność studium zakonnego i formacja zakonników na wszystkich etapach życia zakonnego nie byłyby możliwe bez odpowiednio uposażonej biblioteki. Wiadomo, iż już u początków klasztoru nie żałowano środków finansowych, aby odpowiednie pozycje sprowadzać do Lublina z drukarni włoskich. Z pewnością klasztor lubelski posiadał bogaty księgozbiór, który spłonął doszczętnie w pożarze z roku 1803. W XIX w. karmelici podjęli trud ponownego gromadzenia zasobów bibliotecznych. Po kasacie klasztoru w roku 1864 zostały one włączone do biblioteki Seminarium Diecezjalnego w Lublinie. Próby odzyskania karmelitańskiego księgozbioru na początku lat 20. XX w. zakończyły się niepowodzeniem. W obecnej bibliotece klasztornej znajdują się jedynie pojedyncze egzemplarze dawnych bogatych i cennych zbiorów.

Stałym elementem edukacji młodzieży karmelitańskiej były publiczne dysputy z zakresu teologii i filozofii. Zapraszano na nie osoby z zewnątrz: przedstawicieli szlachty i Trybunału Koronnego, dobrodziejów klasztoru, duchowieństwo diecezjalne, a przede wszystkim wykładowców i studentów z innych zakonów lubelskich. Ci ostatni stawali się „przeciwnikami” w dyskusji. Bardzo oryginalną i wypływającą z tradycji zakonu była dysputa na cześć dwunastoletniego Jezusa Doktora, która miała miejsce pod koniec okresu Bożego Narodzenia. Publicznym dysputom towarzyszyła bogata oprawa muzyczna, co sprawiało, że wydarzenia te, oprócz waloru naukowego, nabierały także znaczenia kulturalnego. Tym bardziej, że w Lublinie przebywał i tworzył w drugiej połowie XVII w. o. Andrzej (od św. Teresy) Paszkiewicz (zm. w Lublinie w 1685 r.), jedyny znany muzyk i kompozytor utworów sakralnych, które wykonywano m.in. w katedrze na Wawelu.

Publiczne dysputy z braćmi polskimi

W tym miejscu należy zatrzymać się nad dwiema dysputami, które głęboko zapisały się w dziejach nie tylko lubelskich karmelitów bosych, ale także w dziejach miasta i Kościoła, świadcząc o wysokim teologicznym przygotowaniu synów św. Teresy i ich pełnym zaangażowaniu w dzieło dialogu międzywyznaniowego, w którym wyżej ceniono siłę słowa i poszukiwanie prawdy od siły zbrojnego oręża i płonącego stosu. Chodzi oczywiście o dysputy przeprowadzone w roku 1616 i 1620 z teologami ariańskimi.

Do pierwszej bezpośredniej konfrontacji z arianami doszło 13 lipca 1616 r. Miejscem spotkania był kościół pw. Ducha Świętego. Karmelici przygotowali 124 tezy, wokół których miano prowadzić dyskusję a które stanowiły jednocześnie zwięzły wykład nauki Kościoła katolickiego. Dyskusja rozpoczęła się modlitwą do Ducha Świętego o godz. 13.00. Przewodniczył jej lektor teologii kolegium karmelitańskiego o. Jan Maria (od św. Józefa) Centurione. Na przeciw niego stanął Jan Stoiński (Statorius) oraz Hieronim Moskorzewski, obaj reprezentujący ośrodek z Rakowa. Wymiana zdań i argumentów skupiła się wokół dwóch głównych zagadnień: naturalne i odwieczne Synostwo Boże oraz usprawiedliwienie. Oczywiście, nie podjęto wszystkich problemów w sformułowanych wcześniej tezach.

Decyzję o zakończeniu dyskusji podjął jednostronnie o. Centurione, po przedstawieniu dowodów biblijnych na prawdziwe bóstwo drugiej Osoby Trójcy Św. i uznaniu, iż wiarogodność nauczania katolickiego została udowodniona w wystarczający sposób. Jakim rezultatem zakończyła się dysputa? Strona katolicka ogłosiła zwycięstwo, które jednak nie przełożyło się na zmianę poglądów głównych adwersarzy ariańskich. Nie oznacza to wszakże, iż pośród uczestników nie było tych, których przekonały racje katolików i którzy podjęli decyzję o złożeniu katolickiego wyznania wiary. Uczynił tak m.in. kalwin Jan Wiesiołowski, sędzia trybunalski i stolnik podlaski.

Kolejna dysputa pomiędzy karmelitami a braćmi polskimi miała miejsce w niedzielę 5 lipca 1620 r. Po przeciwnych stronach stanęli ci sami główni oponenci: o. Jan Centurione, który pełnił już wówczas urząd prowincjała i Jan Stoiński. Dyskutowano nad tymi samymi zagadnieniami, co poprzednio: usprawiedliwieniem, tajemnicą Trójcy Św. oraz Bożym synostwem Jezusa Chrystusa. Podobnie jak poprzednia zakończyła się pozostaniem obydwóch stron przy swoich racjach. Ostatnie słowa skierował do zgromadzonych w kościele świadków polemiki – już po wyjściu braci polskich – o. Jan, który wezwał do okazania miłości i szacunku względem braci polskich, pomimo odrzucenia głoszonych przez nich idei.

Słowa prowincjała karmelitów wzywające do zachowania pokoju nie zostały wypowiedziane bezpodstawnie. Atmosfera w mieście była bardzo napięta, co dawało się wyczuć już przed dysputą. W przeciągu minionych dziesięciu lat trzykrotnie dochodziło do tumultów wymierzonych w kalwinów i arian. Bracia polscy z nieufnością przyjęli od karmelitów zaproszenie na spotkanie w roku 1620, bowiem podejrzewali zawiązanie spisku przeciwko nim. W rozpoczynającej dysputę przemowie o. Jan zdecydowanie odrzucił tego rodzaju podejrzenia i zapewnił arianom całkowite bezpieczeństwo. Niestety, tego samego dnia doszło do poważnych rozruchów w mieście, których ofiarą padli różnowiercy. Warto poświęcić tym wydarzeniom uwagę.

Godzinę po zakończeniu sporów teologicznych jeden z bawiących się przed świątynią karmelitów chłopców (katolik) rzucił kamieniem w kierunku dworu kalwińskiej rodziny Zborowskich. Incydent sam w sobie mało znaczący i spowodowany naiwnymi zabawami dzieci. Tym razem jednak rzucony kamień okazał się iskrą zapalną. Oburzona właścicielka dworu wysłała służbę, celem poskromienia niesfornych nastolatków. Chłopcy widząc zagrożenie, poczęli uciekać w kierunku Bramy Krakowskiej. Krzyczeli przy tym, wzywając pomocy. Na odzew nie było trzeba czekać długo. Zgromadzeni przy bramie i na placu targowym mieszczanie ruszyli z odsieczą. Najpierw uderzono na dwór Zborowskich, który doszczętnie zdemolowano. Jego mieszkańcom udało się uciec i schronić w pobliskim zborze kalwińskim, który stał się kolejnym celem ataku. Rozemocjonowany tłum wtargnął do zboru niszcząc wszystko, co dostało się w jego ręce. Jeszcze długo po zakończeniu zamieszek na ulicach Lublina można było zauważyć strzępy porwanych ksiąg różnowierców. Dopiero po zdemolowaniu zabudowań kalwińskich, tłum skierował swoją agresję na zbór ariański. Efektem było jego zburzenie. Źródła milczą na temat ofiar zajść. Było to zasługą samych karmelitów. O. Centurione bowiem na wieść o wszczętym tumulcie posłał kilku zakonników do marszałka Trybunału z prośbą o interwencję. Grupa innych braci udała się na miejsce zamieszek, wzywając tłum do opamiętania. Okazało się, iż broniąc arian, sami znaleźli się w niebezpieczeństwie. Jeden z karmelitów został ranny. Ostatecznie udało się uspokoić nastroje i zakończyć rozruchy.

Nowy kościół. Lublin siedzibą prowincjała

Powróćmy do wczesnych dziejów fundacji lubelskiej. Po zakończonym konflikcie o jej istnienie klasztor w roku 1612 wizytował o. Anioł od Jezusa i Maryi, definitor generalny. Przedstawione mu zostały problemy związane z początkami fundacji, w tym niedogodności wypływające ze wspólnego użytkowania z prepozytem kościoła Ducha Św. Wizytator generalny udzielił przeorowi pełnomocnictw do wszczęcia starań o budowę własnego kościoła. Karmelici natychmiast przystąpili do dzieła. Konsekracja nowego kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel miała miejsce siedem lat później – 21 lipca 1619 r. Świątynia stanęła w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła Ducha Św. od strony Bramy Krakowskiej (obecny ratusz).

W 1622 r. karmelici zrzekli się całkowicie swoich praw do świątyni Ducha Świętego, oddając ją miastu i szpitalowi. Tym samym kończył się w dziejach lubelskich karmelitów pierwszy okres, w którym ich posługiwanie skupiało się wokół kościoła szpitalnego. Okres ten wpisał się na trwałe w pamięć polskich karmelitów bosych. W 1617 r. na kapitule generalnej zakonu w Rzymie powołana została do życia Polska Prowincja Karmelitów Bosych pw. Ducha Św. Jej wezwanie pochodzi od pierwszej karmelitańskiej świątyni w Lublinie.

Ponadto klasztor lubelski w 1617 r. stał się formalną siedzibą prowincjała polskiego, którym został o. Maciej Mendoza, przeor w Lublinie. Prowincjałowie rezydowali tutaj do roku 1625, by następnie przenieść się do Krakowa. Lublin ponownie stał się siedzibą prowincjała w wieku XIX, kiedy to przeor o. Izydor (od św. Cypriana) Krzyczkowski przez dwie kadencje w latach 1835-1841 piastował także urząd prowincjała polskiej prowincji. W klasztorze lubelskim przez znaczną część XVII w. znajdowało się archiwum prowincjalne. Zbierały się tu także kapituły prowincjalne (14 razy od pierwszej w 1622 do ostatniej w 1847 r.), co świadczyło o wysokiej pozycji Lublina w strukturach polskiej prowincji.

Kontemplatycy w podróży – czas epidemii i wojen

Po zakończeniu sporów wokół fundacji wydawało się, iż nic nie będzie już w stanie zakłócić regularnego życia zakonnego nowej lubelskiej wspólnoty. Rosły mury kościoła, rozbudowywał się klasztor, powoli uzyskiwano okoliczne działki i place, by dać klasztorowi oddzielony murem klauzurowym ogród (obecna przestrzeń pomiędzy ul. Lubartowską i Świętoduską), przybywało nowych zakonników, rozwijało się studium filozoficzno-teologiczne. Wkrótce jednak okazało się, iż na życie i funkcjonowanie klasztoru rzutować poczęły wydarzenia, które choć w pełni niezależne od zakonników, to jednak wpływały na zahamowanie tempa rozwoju fundacji, a niejednokrotnie zmuszały karmelitów do opuszczenia Lublina, by szukać czasowego schronienia. W okresie obejmującym prawie stulecie bytności zakonników zagroziły przede wszystkim klęski żywiołowe oraz działania natury wojennej. Epidemie nawiedzające Lubelszczyznę były przyczyną przeniesienia wspólnoty karmelitańskiej poza miasto w latach: 1625-1626, 1630-1631 oraz czterokrotnie w przeciągu lat 1708-1719. Niebezpieczeństwa wojenne natomiast zmusiły karmelitów do opuszczenia własnego klasztoru w okresie pomiędzy 1655 a 1657 r., a także na przełomie roku 1672 i 1673.

Z tych też względów karmelici z natury swej kontemplatycy i raczej eremici, zmuszeni zostali do rozlicznego wędrowania i szukania bezpiecznych miejsc tymczasowego osiedlenia się. Gdzie znajdowano schronienie przed niebezpieczeństwami? Najczęściej w posiadłościach możnych dobrodziejów. I tak w roku 1625 karmelici schronili się w Osinach (powiat łukowski) i Kłoczewie (powiat rycki); pięć lat później w Kazimierzu nad Wisłą, a na początku wieku XVIII w Podlodowie (powiat tomaszowsko-lubelski), ponownie w Kłoczewie, w Chrzęsnem (powiat wołomiński) i Strzyżowicach (powiat puławski). O wiele bardziej skomplikowana sytuacja zaistniała w czasie potopu szwedzkiego. Wówczas to karmelici lubelscy rozproszyli się po polskich miastach na Spiszu, niektórzy wywędrowali do Pragi, a wspólnota studentów znalazła najprawdopodobniej schronienie w Wiedniu w klasztorze karmelitów prowincji niemieckiej. Co gorsza, na wiosnę 1657 r. wojska księcia Jerzego Rakoczego z Siedmiogrodu najechały Lublin i podpaliły lubelskie przedmieścia. Pożar ogarnął także kościół i klasztor karmelitów. Ponadto w roku 1657, gdy Lubelszczyźnie groziła inwazja wojsk rosyjskich, wyjechała z miasta wspólnota studencka, chroniąc się na kilka lat w karmelitańskim klasztorze w Wiśniczu. Podobnie w obliczu zagrożenia tureckiego na początku lat 70. XVII w. karmelici schronili się w klasztorach swojego zakonu, położonych dalej od południowo-wschodniej granicy państwa.


Przybycie karmelitanek bosych

Pomimo wojennych niepokojów i kolejnych fal epidemii wiek XVII należał do okresów największego rozwoju Zakonu Karmelitańskiego w Lublinie. Dzięki wszechstronnym zabiegom i staraniom karmelitów do grodu nad Bystrzycą przybyły w roku 1624 karmelitanki bose z Krakowa. Zakonnicy znaleźli dla nich tymczasowe lokum najpierw w dworze Jakuba Sobieskiego a później Krzysztofa Broniewskiego. W latach 30. zaangażowali się w kupno sąsiadującego z nimi placu i ogrodu od kalwina Rafała Leszczyńskiego, wojewody bełskiego, a w następnych latach wspierali siostry przy budowie własnego kościoła i klasztoru pw. św. Józefa (stąd siostry często nazywano „józefatkami”). Wdzięczne za pomoc karmelitanki widziały w swych duchowych braciach rzeczywistych fundatorów ich konwentu. Podobnie w roku 1649 karmelici dołożyli wszelkich starań, by do skutku doszła druga fundacja sióstr w Lublinie. Jedynie dzięki ogromnej ofiarności samych karmelitów, po śmierci pierwotnych fundatorów, wzniesiono kościół i klasztor pw. Niepokalanego Poczęcia (te karmelitanki dla odróżnienia nazywano „poczętkami”).

Szczególnie pamiętny dla duchowych córek i synów św. Teresy od Jezusa był Wielki Tydzień roku 1678. Do Lublina zjechał wówczas król Jan III Sobieski z żoną Marią Kazimierą, aby w zaciszu klasztoru karmelitanek bosych pw. św. Józefa przeżywać czas Triduum Paschalnego. W Wielki Czwartek królowa na znak pokory, zastępując w tym przeoryszę, umyła nogi siostrom. W Wielką Sobotę dwór królewski przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania. Król Jan wybrał na swojego spowiednika o. Rudolfa (od św. Piotra i Pawła) Martiniego. Dla królowej Marysieńki było to już drugie spotkanie ze wspólnotami karmelitańskimi w Lublinie. W roku 1674 w klasztorze św. Józefa spędziła trzy dni, biorąc udział w profesji zakonnej dwóch sióstr w święto św. Teresy od Jezusa.


Spustoszenie szwedzkie

Pewne oznaki kryzysu pojawiły się w początkach wieku XVIII. Tragiczna pod wieloma względami była dla lubelskiej wspólnoty wojna północna. Po zajęciu przez Szwedów Lublina w roku 1703 komisarze króla Karola XII zażądali wypłacenia im sumy równoważnej 8000 zł. Następnie wojsko zajęło konwent i aby „uskutecznić” wypłatę narzuconej kwoty uwięziło w klasztorze dominikańskim przeora karmelitów o. Archanioła (od św. Joachima) Karczewskiego. Dla wywiązania się ze zobowiązań i uwolnienia przełożonego zakonnicy oddali część sreber stanowiących wyposażenie kościoła. Pozostałą część kosztowności kościelnych karmelici postanowili ukryć w klasztorze bernardynów w Sokalu. Niestety, także i one dostały się w ręce grabieżców. Jeden z zakonników o pobycie Szwedów w klasztorze napisał, iż było to istne „spustoszenie szwedzkie”. Wydaje się także, iż ten szczególnie surowy czas wojenny nie sprzyjał zachowaniu pełnej obserwy zakonnej i do życia wspólnoty wdarło się wiele zaniedbań.

Spór o lubelski klasztor

Gdy minął czas wojen zewnętrznych, w prowincji polskiej rozgorzał wewnętrzny spór o klasztor w Lublinie. W roku 1734 została powołana do życia druga prowincja karmelitańska w Królestwie Polskim, mianowicie Litewska Prowincja pw. św. Kazimierza. Obejmowała ona klasztory leżące w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego (Wilno, Grodno, Kowno, Głębokie) oraz dwa na ziemiach rdzennie polskich – Warszawę i Poznań. To nietypowe rozwiązanie tłumaczono ubóstwem klasztorów litewskich. Polscy zakonnicy nie mogli się jednak pogodzić z utratą dwóch klasztorów. W wyniku długich sporów w roku 1737 doszło do zamiany konwentów pomiędzy prowincjami. Do polskiej prowincji powrócił klasztor w Warszawie, natomiast prowincja litewska objęła w posiadanie klasztor w Lublinie. W ten sposób na 25 lat lubelski kościół i klasztor pw. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przeszedł pod zarząd zakonników litewskich. W tym samym jednak czasie przy klasztorze karmelitanek bosych pw. Niepokalanego Poczęcia powstała polska placówka karmelitańska. Na stałe zamieszkiwało w niej nie więcej niż czterech ojców, bowiem służyła ona jako hospicjum dla przybywających do Lublina zakonników polskich, którzy np. prowadzili sprawy sądowe przed Trybunałem Koronnym. W sumie jednak przez ćwierć wieku w Lublinie funkcjonowały dwa klasztory karmelitów bosych.

Prowincja polska nigdy nie pogodziła się ze stratą tak dobrze uposażonego domu na Krakowskim Przedmieściu. Na początku lat 60. prowincjał o. Benignus (od św. Teresy) Biesiadecki wszczął energiczne starania o odzyskanie klasztoru lubelskiego. Kapituła generalna zakonu obradująca w Rzymie w kwietniu 1761 r. podjęła decyzję o powrocie konwentu w Lublinie do prowincji polskiej. Uznano, iż prowincja litewska posiadała już wystarczającą ilość własnych klasztorów. Ustalenie to spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem strony litewskiej, która protestowała u władz zakonu, nuncjusza i oficjała lubelskiego. Zakonnicy polscy, uznając sprzeciw Litwinów za nieposłuszeństwo papieżowi, który zatwierdził powrót klasztoru lubelskiego do prowincji polskiej, ogłosili w kościele publiczną ekskomunikę na swoich współbraci z prowincji litewskiej. Ostatecznie 27 sierpnia 1762 r. urząd przeora lubelskiego objął polski zakonnik – o. Korneliusz (od św. Józefa) Dłuski.

Czas rozbiorów. Nowicjat w Lublinie

Ważny dla historii karmelitów bosych okazał się koniec wieku XVIII. W roku 1790 po wcześniejszej kasacie krakowskiego klasztoru pw. Niepokalanego Poczęcia ustanowiono w Lublinie kanoniczny nowicjat prowincji polskiej. Działał on tutaj do roku 1847, gdy zadecydowano o przeniesieniu domu nowicjackiego do Warszawy. W Lublinie przyjęto do zakonu 70 osób. Warto także wspomnieć w tym miejscu, iż w latach 1610-1864 klasztor lubelski pełnił funkcję nowicjatu dla braci zakonnych, nieprzeznaczonych do kapłaństwa.

Karmelici dzielili z ogółem narodu polskiego tragiczne wydarzenia natury politycznej: rozbiory i zakończone klęską próby zachowania niepodległości. Z czasów insurekcji kościuszkowskiej zachowały się przekazy o udzielonym powstańcom wsparciu materialnym. Klęska narodowego zrywu przyniosła kres polskiej państwowości. Wskutek trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej Lubelszczyzna przeszła pod panowanie austriackie, co też skrupulatnie zostało odnotowane ręką karmelitańskiego zakonnika w jednej z klasztornych ksiąg. Polityka zaborcy austriackiego nieprzychylnego kontemplacyjnym formom życia zakonnego miała wpływ na życie lubelskiej wspólnoty. W 1797 r. został zamknięty klasztor pw. św. Michała i Józefa w Krakowie. Część krakowskiej wspólnoty połączyła się z lubelską. Do Lublina przybył wówczas o. Adrian (od św. Teresy) Czechowicz, jedyny w dziejach polskiego Karmelu przełożony generalny, który urząd swój pełnił w latach 1791-1797. Po zakończonym urzędowaniu pragnął osiąść w Krakowie. Kasata klasztoru już mu na to nie pozwoliła. Ostatnie więc lata swojego życia (zm. w 1801 r.) spędził w klasztorze lubelskim, gdzie rozpoczynał swoje życie zakonne jako kleryk i gdzie posługiwał w pierwszych latach kapłaństwa.

Wędrowanie bez końca…

Dziewiętnaste stulecie rozpoczęło się dla wspólnoty karmelitańskiej od tragicznego wydarzenia, które stanowiło zapowiedź kolejnych trudnych doświadczeń. Dnia 21 kwietnia 1803 r. w godzinach wieczornych na Krakowskim Przedmieściu wybuchł pożar, który bardzo szybko dotarł do zabudowań klasztornych karmelitów bosych. Wewnątrz kościoła z polecenia cesarsko-królewskiego Urzędu Cyrkularnego składowano od roku zboże na użytek wojska austriackiego, co ułatwiło rozprzestrzenianie się ognia i doprowadziło do kompletnej ruiny obiektu świątynnego. Mniejszym uszkodzeniom uległ klasztor, w którym ocalało kilkanaście cel zakonnych. Po pożarze karmelici postanowili pozostać na miejscu i zagospodarować ocalałą część klasztoru. Ponadto rozpoczęli zbiórkę ofiar na rzecz odbudowy kościoła.

Władze austriackie postanowiły jednak wykorzystać sytuację do usunięcia karmelitów z Lublina. Dnia 6 lipca 1804 r. został wydany przez Gubernium lwowskie dekret nakazujący zakonnikom przeniesienie się do karmelitańskiego klasztoru w Czernej pod Krakowem. W Lublinie pozwolono na pozostanie jedynie trzem karmelitom, którzy pełnić mieli posługę spowiedników karmelitanek bosych. Nakaz ten nie został wykonany jedynie dzięki interwencji bpa Wojciecha Skarszewskiego.

Ordynariusz chełmsko-lubelski wysunął wobec władz zaborczych projekt przekazania karmelitom bosym kościoła i klasztoru pw. św. Józefa należących do karmelitanek bosych. Te ostatnie miały być połączone ze wspólnotą sióstr karmelitanek z klasztoru Niepokalanego Poczęcia. Pomysł ten nie był w całości autorstwa biskupa. Władze austriackie już wcześniej myślały o ewentualnym połączeniu wspólnot karmelitanek bosych. W najbardziej krytycznym momencie bp Skarszewski zdecydował się na interwencję u cesarza Franciszka II. Dnia 28 listopada 1804 r. wystosował on do monarchy obszerny memoriał, w którym usilnie prosił władcę o pozwolenie na pozostanie karmelitów w Lublinie. Ostateczna decyzja zapadła dopiero po upływie dwóch lat. Dnia 29 grudnia 1806 r. wyszedł dekret Zjednoczonej Kancelarii Nadwornej zezwalający karmelitom na pozostanie i przeniesienie do nowej siedziby.

W ten sposób karmelici na zawsze opuścili swoją pierwotną siedzibę przy Krakowskim Przedmieściu i 15 maja 1807 r. przenieśli się do klasztoru po karmelitankach bosych przy obecnej ul. Świętoduskiej. Na nowym miejscu nie mogli jednak pozostać zbyt długo. W roku 1809 Lubelszczyzna została włączona w granice Księstwa Warszawskiego, które w prowadzeniu polityki kościelnej nie różniło się od państw zaborczych. W styczniu 1810 władze Departamentu lubelskiego poleciły karmelitom bosych przenieść się do klasztoru karmelitów zwanych trzewiczkowymi. Od roku 1680 rezydowali oni za Czechówką na przedmieściu zwanym dawniej Przedmieściem Lewartowskim (obecna ul. Biernackiego), posługując przy kościele pw. św. Eliasza Proroka. Karmelitom nakazano wyjazd do Woli Gułowskiej. Natomiast do klasztoru przy ul. Świętoduskiej sprowadzone zostały wizytki, które utraciły na rzecz wojskowego szpitala swój rozległy kompleks klasztorny przy obecnej ul. Hempla (budynki Lubelskiego Centrum Kultury).

Burzliwy czas powstania listopadowego karmelici bosi spędzili w klasztorze pw. św. Eliasza, w którym po rozpoczęciu walk urządzono polski szpital wojenny. Ale nie tylko z tego względu powstańczy zryw zapisał się wyjątkowo w dziejach lubelskich karmelitów. Już od momentu jego wybuchu wsparcia powstańcom udzielił biskup Marceli Dzięcielski. Ducha patriotyzmu rozbudzały kazania duchownych lubelskich. Spośród nich sławę wytrawnego mówcy, szczerze oddanego sprawie Ojczyzny zyskał sobie o. Hipolit (od św. Onufrego) Mariański, przeor karmelitów bosych. Po upadku powstania o. Hipolit wskutek nacisków władz carskich został złożony z urzędu przełożonego i zesłany na dwa lata pokuty do klasztoru kapucynów w Lubartowie.

Po upadku powstania listopadowego władze Królestwa Polskiego podjęły decyzję o kolejnej zmianie lokalizacji lubelskich zakonów. W międzyczasie skasowano klasztory franciszkanów reformatów oraz bonifratrów. Dla tych ostatnich prowadzących szpital, poszukiwano nowego dogodnego ulokowania. Znaleziono je w klasztorze karmelitów za Czechówką. Wcześniej jednak należało ponownie wysiedlić karmelitów bosych. Tym razem pozwolono im powrócić do swojej wcześniejszej siedziby przy ul. Świętoduskiej, którą musiały opuścić z kolei wizytki. Siostry udały sie do klasztoru po skasowanych brigidkach. Działo się to na przełomie roku 1837 i 1838.

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych XIX w. główny wysiłek wspólnoty ukierunkowany był na zabezpieczenie i remont odzyskanych budynków klasztornych i kościelnych, które znajdowały się praktycznie w stanie ruiny. Wiele też trudu włożono w dzieło wewnętrznej formacji zakonnej, troszcząc się o bytowe i duchowe zabezpieczenie zarówno przebywających w klasztorze nowicjuszy i jak braci studentów.

Ostatnia wieczerza – kasata klasztoru

Kolejne radykalne zmiany, które położyły kres bytności wspólnoty karmelitańskiej w Lublinie, nastąpiły w latach sześćdziesiątych. W styczniu 1863 r. w zaborze rosyjskim wybuchło powstanie narodowe. W działalność powstańczą zaangażował się przynależący do konwentu w Lublinie, a posługujący na jednej z podlubelskich parafii o. Kajetan (od św. Rozalii) Brudnicki. Przystąpił on do oddziałów powstańczych, pełniąc kolejno funkcję kapelana w oddziałach Deputowicza i T. Wierzbickiego. W sierpniu był uczestnikiem słynnej zwycięskiej bitwy pod Żyrzynem. Jeszcze w tym samym miesiącu został pojmany z bronią w ręku w okolicach Fajsławic. Po aresztowaniu ukrył swoją tożsamość, podając się za Józefa Niedzielskiego, poddanego austriackiego. Za udział w walce i fałszywe zeznania został skazany na 12 lat katorgi w kopalniach rudy na Syberii.

Po upadku powstania styczniowego władze carskie uznały działalność o. Brudnickiego za wystarczającą podstawę do kasaty klasztoru. Dokonano jej, podobnie jak wielu innych klasztorów w całym Królestwie Kongresowym, późnym wieczorem 27 listopada 1864 r. Jeden z młodych zakonników – br. Józef (od św. Gabriela) Tyrka – pozostawił opis tamtych wydarzeń:

„Wieczór [w pół do jedenastej] w dzień adwentowy do mojej celi zakonnej puka W. O. Przeor Kalikst od św. Edwarda Waszczuk i prosi do refektarza. Spieszę, myśląc po drodze, że może pilna jakaś zakonna wizyta zgromadza nas o tej porze. W refektarzu spotykam już 4 oficerów rosyjskich, [którzy] wobec całego zgromadzenia rozpieczętowali otrzymane przed trzema godzinami (o 6.00 wieczór) rozkazy od wyższych władz […]. Pozwolili nam Moskale spakować swoje książki i wkrótce mieliśmy opuścić nasz klasztor w Lublinie już na zawsze […]. Podano nam [jeszcze] herbatę – była to ostatnia wieczerza klasztorna – a za chwilę otoczeni żołnierzami na wozach wyruszyliśmy w drogę”.

Cała operacja dokonała się pod osłoną nocy, by nie prowokować ludności miasta gotowej do stanięcia w obronie wywożonych zakonników. Karmelici bosi zostali przewiezieni najpierw do Czerniakowa pod Warszawą, a następnie do klasztoru karmelitów trzewiczkowych do Obór w diecezji płockiej. Ostatnim przeorem w momencie kasaty klasztoru był o. Kalikst (od św. Edwarda) Waszczuk, były prowincjał polski, który po kilkuletniej tułaczce ostatnie 25 lat swojego życia spędził w Sulejowie, pełniąc obowiązki proboszcza. Zmarł w 1893 r. i został pochowany na sulejowskim cmentarzu.

Przy kościele św. Józefa, który stał się kościołem filialnym parafii katedralnej pw. św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty, jako jego administratorów i wikarych, pozostawiono dwóch zakonników – o. Ryszarda (od św. Izydora) Machnikowskiego, dotychczasowego podprzeora i o. Bertolda (od św. Dydaka) Zakrzewskiego, który w 1867 został mianowany wikariuszem w Tomaszowie Lubelskim. O. Ryszard pełnił swoją posługę aż do śmierci w roku 1898, zamieszkując w oddanej do jego dyspozycji części frontowej klasztoru przylegającej bezpośrednio do kościoła. Resztę pomieszczeń klasztornych zajęło bowiem wojsko rosyjskie z przeznaczeniem na koszary. W tym też czasie klasztor stracił bezpowrotnie położony w Czechówce Górnej folwark (obecne ogródki działkowe przy al. Smorawińskiego). Po śmierci ostatniego z karmelitów kościół przeszedł pod administrację księży diecezjalnych.

Powrót do domu

Do wybuchu I wojny światowej w klasztorze pokarmelitańskim pozostawała armia carska. W roku 1915, po wkroczeniu do miasta Austriaków, część zabudowań zajęło wojsko austriackie. W pozostałej części umieszczono komisariat milicji miejskiej oraz ambulatorium. Z nastaniem rządów austriackich rozpoczął się proces powrotów zniesionych wcześniej zakonów. W sierpniu 1917 r. w wyniku porozumienia z administratorem diecezji lubelskiej ks. Zenonem Kwiekiem przy kościele pw. św. Józefa osiedlili się jezuici. Wkrótce po przybyciu rozpoczęli gorliwą pracę duszpasterską, zakładając m.in. Bractwo Komunii Św. Wynagradzającej, Bractwo Najświętszego Serca Jezusa oraz Sodalicję Mariańską. Bardzo szybko też dali się poznać jako wytrawni kaznodzieje i misjonarze ludowi. Wiadomość o przejęciu przez jezuitów pokarmelitańskiego kościoła i klasztoru dotarła do klasztoru karmelitanek bosych w Krakowie na Łobzowie. Siostry tak bardzo już wcześniej zasłużone w dziele odnowy Zakonu Karmelitów Bosych na ziemiach polskich, poczęły czynić wszechstronne starania, mające na celu oddanie klasztoru im prawowitym właścicielom. M. Maria Ksawera Czartoryska interweniowała w tej sprawie zarówno u administratora diecezji lubelskiej jak i samego przełożonego generalnego Towarzystwa Jezusowego o. Włodzimierza Ledóchowskiego. Jej wysiłki odniosły zamierzony skutek. Jezuici bez większego sprzeciwu postanowili ustąpić. Dnia 23 kwietnia 1918 r. doszło do porozumienia pomiędzy ks. Kwiekiem a przełożonym semiprowincji polskiej (powołanej do życia w 1911 r.) o. Janem Chryzostomem (od Wniebowzięcia NMP) Lamošem, na mocy której karmelici mogli powrócić do swojej dawnej rezydencji. Oficjalne przekazanie klasztoru dokonało się 10 września 1918 r. Pierwszym przełożonym nowo odzyskanej placówki został o. Antoni (od Dzieciątka Jezus) Foszczyński.


Starania o odzyskanie klasztoru

Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości wojsko austriackie opuściło Lublin. Tym samym część budynków klasztornych opustoszała. Karmelici mieli nadzieję na przejęcie całości klasztoru. Niestety, w marcu 1919 r. zabudowania zajęło wojsko polskie. Po ustąpieniu z zabudowań milicji miejskiej oraz ambulatorium również i ta część budynku przeszła w posiadanie wojska. W klasztorze urządzono Wojskowe Wiezienie Śledcze nr 2. Cały okres międzywojenny wypełniły starania karmelitów bosych o odzyskanie swojej dawnej własności. Zakonnicy wnosili prośby i skargi do władz kościelnych i państwowych. Proszono o interwencję nuncjusza apostolskiego Lorenzo Lauriego i Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Mieszkańcy miasta występowali z apelami do Sejmu Ustawodawczego i Prezydenta RP. Bezskutecznie. Wojsko tłumacząc się brakiem odpowiednich pomieszczeń na terenie miasta, sprawę oddania klasztoru karmelitów przekładała w czasie. Zakonnicy natomiast skarżyli się na niedogodne sąsiedztwo więźniów, co przeszkadzało zarówno w duszpasterstwie jak i życiu codziennym. Dalszym zniszczeniom ulegały budynki klasztorne.

Ze względu na ograniczone możliwości lokalowe w latach 1918-1939 przebywało w Lublinie nie więcej niż trzech kapłanów i jeden bądź dwóch braci zakonnych. Władze prowincji, w przypadku odzyskania klasztoru, planowały ustanowienie w nim domu formacyjnego i stworzenie warunków dla kapłanów pragnących podjąć studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Plany te w okresie międzywojennym nie doczekały się realizacji. Wojskowe więzienie pozostało w murach klasztornych do września 1939 r.

Należy szczególnie pamiętać, iż stałym gościem klasztoru w latach studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (1925-1929) był Sługa Boży ks. Stefan Wyszyński, który w kościele św. Józefa regularnie sprawował Eucharystię. Także po wyniesieniu do godności biskupa lubelskiego (1946) często odwiedzał karmelitańskich zakonników, z którymi łączyły go szczere relacje przyjaźni i głębokiej wdzięczności.

Okupacja niemiecka

Po klęsce wrześniowej polskie więzienie opustoszało. Karmelici bosi natychmiast zajęli całość klasztoru i wobec początkowego braku zainteresowania budynkami ze strony okupanta niemieckiego przystąpili do koniecznych remontów. Planowano nawet przenieść do Lublina karmelitańskie prywatne gimnazjum (niższe seminarium) z Wadowic. Radość z odzyskania klasztoru nie trwała długo. Dnia 25 listopada 1939 r. władze niemieckie zażądały oddania im dawnych pomieszczeń więziennych, w których tym razem urządzono wojskowe więzienie dla Niemców. W kwietniu i październiku 1942 r. zakonnicy zostali zmuszeni do przekazania kościoła i własnych mieszkań do czasowego zatrzymania się wysiedleńców z Zamojszczyzny. Poza tym karmelici bez większych niepokojów przeżyli czas okupacji, prowadząc przy kościele regularną pracę duszpasterską. Kronikarz czasów wojny wielokrotnie podkreślał, iż działo się tak dzięki szczególnej opiece św. Józefa, patrona klasztoru.

Bestialscy lokatorzy

W lipcu 1944 r. ofensywa sowiecka dotarła do granic Lublina. Dnia 22 lipca Niemcy opuścili zabudowania klasztorne, przekazując klucze karmelitom bosym. W mieście rozpoczęły się walki. W wyniku prowadzonego ostrzału artyleryjskiego uszkodzona została fasada kościoła, dach oraz wieżyczka z sygnaturką. Uniknięto na szczęście większych zniszczeń. Wraz z wyzwoleniem Lublina pojawiła się u karmelitów nadzieja na utrzymanie w swych rękach całego klasztoru. I tym razem nadzieja, jeszcze na pewien czas, okazała się płonna.

Wraz z nastaniem władzy ludowej wzmogła się aktywność sowieckich służb bezpieczeństwa i podległych im służb polskich. W pierwszych tygodniach „wolnej” Polski budynki klasztorne zostały zajęte na potrzeby aresztu i więzienia dla NKWD. Wkrótce swój areszt zorganizowały w tym miejscu także Informacja Wojskowa oraz UB i Milicja Obywatelska. Najdłużej pozostała tu Informacja Wojskowa. Był to organ kontrwywiadu wojskowego, którego głównym zadaniem była walka ze szpiegostwem i tzw. wrogami ludu w oddziałach wojskowych a także walka z przeciwnikami demokracji ludowej wśród ludności cywilnej. Śledztwa prowadzone przez Informację charakteryzowały się szczególnym okrucieństwem, przewyższającym metody śledcze NKWD i UB.

Grube mury klasztoru lubelskiego stały się niemymi świadkami niewyobrażalnych cierpień torturowanych więźniów Informacji Wojskowej. Od stycznia 1945 r. służby specjalne rozpoczęły wycofywanie się z zabudowań klasztornych. W pierwszej kolejności oddano parter i piętro głównego gmachu, zachowując jednak część pomieszczeń w północno-wschodniej części kompleksu oraz podwórze. W roku 1949 wojsko całkowicie opuściło budynki klasztoru oraz zajmowany teren. Dopiero jednak na początku lat 50., po trudnych pertraktacjach z władzami wojewódzkimi, które objęły zarząd nad pokarmelitańskim mieniem, cały kompleks klasztorny (za wyjątkiem budynku przy bramie wjazdowej) wrócił do prawowitych właścicieli – karmelitów bosych.


W rzeczywistości Polski Ludowej

Odzyskanie całego kompleksu klasztornego z jednej strony postawiło wspólnotę wobec zadania remontu mocno zaniedbanego obiektu, z drugiej jednak strony pozwoliło na realizację zadań, które we wcześniejszym okresie były niemożliwe do wykonania. Już wcześniej, bo 9 grudnia 1946 r. placówka lubelska została podniesiona do godności przeoratu. Pierwszym przeorem klasztoru został o. Romeusz (od św. Awertana) Bodzenta.

Od początku lat 50. aż po koniec wieku XX w. w kościele i klasztorze trwały niemal nieprzerwanie prace remontowo-budowlane, których celem była zarówno konserwacja zabytkowego obiektu, jak i funkcjonalne dostosowanie do potrzeb wspólnoty zakonnej. Należało na pierwszym miejscu usunąć pozostałości po poprzednich użytkownikach. Najpoważniejsze remonty w odniesieniu do klasztoru miały miejsce w latach 80., a kościoła w latach 90. Także i w pierwszej dekadzie XXI w. kontynuowano prace konserwatorskie we wnętrzu świątyni (szczegóły renowacji przy opisie kościoła i klasztoru).

Poprawa warunków lokalowych sprzyjała stopniowemu zwiększeniu liczebności wspólnoty karmelitańskiej. Lublin już w roku zakończenia II wojny światowej stał się ponownie domem studiów, z tym, że w czasach komunistycznych przebywali w nim głównie kapłani karmelici, podejmujący studia magisterskie oraz specjalistyczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Powoli w zakonie przełamywano niechęć do studiów uniwersyteckich. Ważną rolę w tym procesie odegrała konstytucja apostolska Sedes Sapientiae z 1956 r., która szczególny nacisk kładła na właściwe wykształcenie wykładowców seminariów zakonnych. Ponadto prowincja polska potrzebowała odpowiednio przygotowanych nauczycieli dla Niższego Seminarium Duchownego w Wadowicach. Największa liczba karmelitów studiowała na lubelskiej uczelni w latach 60. W roku Milenium Chrztu Polski na 14 kapłanów stanowiących lubelską wspólnotę karmelitów bosych aż 8 było studentami KUL. Bez wątpienia więc ten akademicki rys należy uznać za najbardziej charakterystyczny dla historii lubelskich karmelitów na przestrzeni powojennego pięćdziesięciolecia. Jednocześnie nie można zapomnieć o prowadzonej w tym czasie działalności apostolskiej we własnym kościele, posłudze w sakramencie pokuty i pojednania, kierownictwie duchowym, katechizacji, głoszonych rekolekcjach i misjach ludowych oraz pomocy duszpasterskiej w parafiach Lubelszczyzny.

Karmelici bosi, nawiązując do wcześniejszej złotymi zgłoskami zapisanej w historii tradycji, swoją troską zarówno duchową jak i materialną objęli powracające do Lublina karmelitanki bose. Mniszki św. Teresy od Jezusa, po 147 latach od kasaty, przybyły tutaj z Krakowa w roku 1966, osiedlając się początkowo w domu przy ul. Chmielewskiego (Rury). W latach 80. wybudowano w Dysie pod Lublinem nowy klasztor pw. Matki Bożej Królowej Polski. Jego uroczyste poświęcenie miało miejsce 21 listopada 1985. O wiele wcześniej, bo już w roku 1948, z inicjatywy karmelitów do Lublina sprowadzono karmelitanki Dzieciątka Jezus. Zamieszkały one w dworku stanowiącym wcześniej własność lubelskich zakonników w ówczesnej dzielnicy Wiktoryn (obecnie Bazylianówka przy ul. Mariańskiej).

Z kart najnowszej historii

Nowa karta w dziejach lubelskich karmelitów bosych otworzyła się w roku 1993. Na posiedzeniu definitorium generalnego Zakonu Karmelitów Bosych w Rzymie 6 kwietnia dokonano podziału Polskiej Prowincji na dwie: Krakowską Prowincję pw. Ducha Świętego i Warszawską pw. Trójcy Przenajświętszej. Oficjalny podział dokonał się 21 kwietnia. Na mocy decyzji definitorium generalnego klasztor w Lublinie znalazł się w granicach prowincji krakowskiej. Kolejnym ważnym wydarzeniem była kapituła prowincjalna nowo powołanej do życia prowincji, która obradowała w Czernej k. Krakowa w dniach od 20 do 25 czerwca 1993 r. Podjęto na niej decyzję o ustanowieniu w Lublinie siedziby Kolegium Filozoficznego Wyższego Seminarium Duchownego Karmelitów Bosych. Po prawie 130 latach przerwy w Lublinie ponownie poczęło funkcjonować wewnętrzne studium zakonne powiązane ściśle, poprzez osoby wykładowców, z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II. Prawnie bowiem seminarium lubelskie jako część karmelitańskiego seminarium w Krakowie jest afiliowane do Papieskiego Uniwersytetu Jana Pawła II. W nowej rzeczywistości pierwszym przeorem i rektorem kolegium został o. Albert (od Matki Bożej) Wach. Uroczysta inauguracja roku akademickiego odbyła się 1 października. Wykład inauguracyjny wygłosił o. prof. Mieczysław Krąpiec OP.

Po roku 1993 Lublin nadal pełni rolę domu studiów dla ojców podejmujących studia specjalistyczne na KUL. W roku 2007 o. Arkadiusz (od św. Teresy od Dzieciątka Jezus) Smagacz jako pierwszy karmelita został zatrudniony na tej katolickiej uczelni w Instytucie Historii Kościoła.

Istnienie w klasztorze lubelskim kolegium filozoficznego w sposób zasadniczy determinuje charakter domu, określając jego główny cel, jakim jest intelektualna i duchowa formacja alumnów karmelitańskich. Obecność zakonnego seminarium znacząco wpłynęła także na ożywienie życia liturgicznego i duszpasterskiego w zakonnym kościele rektoralnym pw. św. Józefa, leżącym na terenie parafii archikatedralnej. Po okresie pewnego „ukrycia” i swoistego „wycofania się” z życia lokalnego Kościoła lubelski Karmel na nowo, w nawiązaniu do tak długiej i bogatej tradycji, pragnie kształtować duchowe, kulturalne i intelektualne oblicze miasta Lublina. Przed lubelskimi karmelitami bosymi otwierają się nowe karty historii…

o. Arkadiusz Smagacz OCD