Gromnica

Łagodzi i skraca konanie, oddala pożary, chroni przed gromem, odpędza wilki… – gromnica. Niezwykle ważna i poważna świeca, ustępująca rangą tylko świecy paschalnej. Chciałoby się rzec: świeca do zadań specjalnych. Dzisiaj cokolwiek zapomniana. Wyciągana z szafy – o ile w ogóle tam jest – raz do roku, na Gromniczną, czyli na święto Ofiarowania Pańskiego, dawniej zwane świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny.

Czasy się zmieniły, a wraz z nimi zmieniły się niektóre zagrożenia wiszące nad naszymi głowami. Wiara w cudowną moc gromnicy, mimo że w niejednym przypadku podszyta zabobonem, miała jednak tę dobrą stronę, że kierowała uwagę ku rzeczom duchowym i przypominała o naszej zależności od Stwórcy, który na wszystko ma oko i nad wszystkim czuwa. Była również czytelnym znakiem, widzialnym symbolem opieki Matki Bożej nad nami.

Dzisiaj być może jest dobry moment na to, by odkryć na nowo znaczenie gromnicy, oczyszczone już z fałszywych wyobrażeń, i zobaczyć w niej znak Chrystusowego światła, którego niezmiennie potrzebujemy, teraz może bardziej, niż kiedyś, skoro jesteśmy dziś tak bardzo pewni siebie i swojej samowystarczalności.

Liturgiczna modlitwa na zakończenie dnia, czyli Kompleta, tym wszystkim, którzy zwykli ją odmawiać, pomaga zasnąć ze świadomością zbliżającego się kresu ziemskiej pielgrzymki, lecz zarazem uczy myślenia o tym bez lęku, lecz przeciwnie – z nadzieją. Modlimy się w niej przed snem, prosząc dobrego Boga: „Strzeż nas, Panie, gdy czuwamy, podczas snu nas osłaniaj, abyśmy czuwali z Chrystusem i odpoczywali w pokoju”. I dalej, kreśląc na naszym ciele znak Krzyża, prosimy o błogosławieństwo: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty.”

Podobną prośbę wyraża – choć w inny sposób, bo bez słów – gromnica. Nieprzypadkowo wieszano ją dawniej na ścianie nad łóżkiem, często obok palmy wielkanocnej – symbolu zwycięstwa Chrystusa nad mrokiem śmierci. Miała bowiem mówić o śmierci i zmartwychwstaniu, czyli dwóch najważniejszych czekających nas wydarzeniach. Żeby to była „śmierć szczęśliwa”. Nie w rozpaczy, lecz z nadzieją zmartwychwstania, bo tylko wtedy śmierć może być szczęśliwa.

Długie i bolesne konanie może się okazać ostatnią wielką próbą wiary. Kto mądry, ten prosi Boga: „Żebym nie zwątpił i nie zaczął przeklinać siebie, innych ludzi ani Ciebie, Panie”. Niech to będzie „noc spokojna”.

Gromnica jest świecą domową, bo przyjęło się wierzyć, że chroni dom przed nieszczęściem, ale zarazem jest świecą bardzo osobistą, a nawet intymną. Towarzysząc modlitwom o dobrą śmierć – a takie modlitwy zawsze są bardzo osobiste – przypomina, że życie ludzkie jest ciągłym spalaniem się. Patrząc na „swoją” gromnicę, wiszącą nad łóżkiem, mogę zadawać sobie niezwykle ważne pytania: Dla jakich rzeczy, jakich spraw jestem gotów się spalać? Czy moje spalanie się daje światło? Czy rozjaśniam życie własne i życie moich bliźnich światłem Chrystusa, które noszę w sobie, czy może tylko kopcę?

Zachęcam, byśmy odszukali dzisiaj swoje gromnice, przywracając im godne miejsca w naszych domach, i starali się żyć na co dzień w Bożym świetle, a kiedyś to światło odnaleźli w niebie, jak o tym mówią słowa modlitwy błogosławieństwa gromnic: „Boże, światłości prawdziwa, źródło światła wiecznego, oświeć serca wiernych, którzy zgromadzili się w tej świątyni z płonącymi świecami, aby mogli kiedyś oglądać blask Twojej chwały”.

Autor: Krzysztof Żywczyński OCD / tekst pochodzi ze strony: wirydarz.blog